Luksik - 2007-11-17 18:58:47

Jest co wspominać ze starych czasów, nawet jeszcze z tak niedawna. Jeżeli ktoś chce powspominać ze mną to zapraszam do tematu. Ja dzisiaj mam dwie historyjki. Pierwsza to bardzo zabawna sytuacja z 6 klasy podstawówki. Mieliśmy sprawdzian z matematyki. Pod kartką z zadaniami miałem karteczke na której miałem jakiś rysunek, nawet do końca nie pamiętam jaki. Chciałem po prostu zrobić matematyczke w konia.Raz pisałem a co jakiś czas spoglądałem na mój rysunek, aż w końcu matematyczka się skapnęła i zabrała mi obydwie kartki. Przekreśliła zadania, wpisała jedynkę, już miała wpisywać uwagę, ale nagle spoglądnęła na karteczke i szczena jej opadła. Pokazała tę kartkę i pyta: A cóż to jest? Cała klasa wówczas rykneła śmiechem,a ja musiałem w sobie go tłumić bo matematyczka zapewne by się skapneła. A tak wymazała mi jedynke i umówiła mnie na inny termin. Druga historia to mój debiut w seniorscej piłce w wieku 13 lat w barwach LKS-u Czarnochowice podejmowaliśmy u siebie Legion Pierzchów. Gdy dowiedziałem się że będe grać to sie wcale nie stresowałem, przeciwnie, nie mogłem się doczekać meczu, napaliłem się na to spotkanie. Trener trampkarzy tzn. mój trener uspokajał mnie: Na pewno wejdziesz chociażby na pare minut.
W końcu mecz. Cały czas nie siedziałem na tych ławkach rezerwowych (jeżeli można to nazwać ławkami rezerwowymi) tylko biegałem wzdłuż bocznej linii. 83 minuta. Wchodzę na boisko. Wykonałem swoje zadanie, walczyłem z werwą, kilka razy podałem, straciłem chyba 2 razy piłkę, ale raz nawet ją wyłuskałem. W końcu nadeszła 89 minuta. Dostałem piłkę, byłem sam na sam z bramkarzem rywali. Miałem dużo czas, mogłem się pytać bramkarza w który róg mu strzelać. W końcu walnąłem. Piłka poleciała kilkadziesiąt metrów w niebo. I to naprawde! Gdybym grał w rugby spokojnie zaliczyliby mi punkty. Ale ja walnąłem chyba 2 razy wyżej niż Beckham z karnego podczas meczu z Portugalią na Euro 2004. Wcale nie schowałem po tym strzale głowę w ręce, a uśmiechnąłem się, bo wiedziałem że zrobiłem w tym meczu to co do mnie należało. Po zakończeniu spotkania etatowi zawodnicy "komplementowali" mnie: Młody, ja bym tak wysoko nie walnął" albo "Musisz być super potężny", ale to mnie wcale nie drażniło i tak byłem zadowolony byli też bardziej poważni " Początki są trudne" Trener trampkarzy powiedział mi po spotkaniu że mimo to się cieszy. A dwa dni później na treningu trampkarzy koledzy pytali się mnie: "Zaprezentujesz nam tego kopa?"